Dostępny
Dostępne
mniej niż 10 sztuk.
|
Product info / Cechy produktu
Dział / Department
|
Książki i czasopisma / Books and periodicals
|
Autor / Author
|
Andreas Hof
|
Tytuł / Title
|
Noli me tangere!
|
Wydawca / Publisher
|
Novae Res
|
Rok wydania / Year published
|
2020
|
|
|
Rodzaj oprawy / Cover type
|
Miękka
|
Wymiary / Size
|
19.5x12.4 cm
|
Liczba stron / Pages
|
224
|
Ciężar / Weight
|
0,2060 kg
|
|
|
ISBN
|
978-83-8219-053-3 (9788382190533)
|
EAN/UPC
|
9788382190533
|
Stan produktu / Condition
|
nowy / new - sprzedajemy wyłącznie nowe nieużywane produkty
|
KTO PODNIESIE RĘKĘ NA ZMORĘ,NIGDY NIE ZAZNA SPOKOJU.
Pewnego dnia Krzysztof Tuczyński de Wedel, wielki pan na włościach i zagorzały krzewiciel wiary katolickiej, spotyka na drodze piękną chłopkę. Sądząc, że dziewczyna jest protestantką, postanawia ją pohańbić i w ten sposób zasłużyć się w oczach Boga. Gwałcona dziewka rzuca mu w twarz znamienne słowa: Noli me tangere! Wkrótce do Tuczyńskiego dociera wiadomość, że kobieta jest katoliczką, a jej imiona to Maria Magdalena…
Prawie cztery wieki później na tej samej drodze ktoś morduje młodą dziewczynę, wracającą z randki do domu. W toku śledztwa okazuje się, że zwłoki kobiety leżały w pozie przywodzącej na myśl wizerunek świętej Marii Magdaleny z pobliskiego kościoła. Wygląda na to, że zmory przeszłości wcale nie odeszły w zapomnienie, co więcej – domagają się zadośćuczynienia…
– Panie, medyka, szybko!
Krzysztof porwał się zza stołu i mimo protestów wbiegł do komnaty żony. Stanął jak wryty w progu i nie mógł się ruszyć. W łóżku leżała Marianna, spazmatycznie próbując złapać powietrze. Na jej piersiach siedziała postać w białej szacie. Odwróciła do niego głowę, a wtedy poznał zawzięte i harde spojrzenie Marii Magdaleny, którą rano wydał na śmierć. Twarz miała woskowobiałą, bez kropli krwi, niemal przeźroczystą. A na szyi szerokie cięcie.
Próbował krzyczeć, aby ją zabrano, ale z gardła wydobywało mu się tylko charczenie. Opadł bezwładnie na kolana. Żona przestała się ruszać. Wtedy zjawa przykryła twarz nowo narodzonego synka dłonią i puściła dopiero, gdy zsiniał. Spojrzała mu jeszcze raz w oczy i rozpłynęła się w powietrzu. Krzysztof nie widział biegających akuszerek, nie słyszał krzyków i zawodzenia. Dał się wyprowadzić z komnaty. Przybyły medyk stwierdził śmierć młodej matki i dziecka. "