Degradacja moralna i umysłowa Rosjan, która dokonała się w XX stuleciu, była tak wielka, że zaczęto mówić - sami Rosjanie zaczęli tak mówić - o narodzinach "nowych ludzi", homines sovietici, tworzących do wyboru kolektyw, koszary lub kołchoz zamiast wspólnoty obywatelskiej. Istotę tej przemiany starali się następnie uchwycić psychologowie, socjologowie, politolodzy. Bez skutku. Bezmiar zniszczenia ludzkiego świata odsłania dopiero język Płatonowa. Jednak ani jego świadectwo, ani świadectwo innych pisarzy radzieckich - Szałamowa, Grossmana, Babla, Mandelsztamów - nigdy nie zostało przyjęte przez zwykłych Rosjan. O skutkach ich niemoty moralnej, niezdolności do przyznania się do popełnionych zbrodni świadczy rosyjska wojna w Ukrainie i eksterminacja ludności cywilnej, która ma miejsce współcześnie. Okazało się, że podjęto dzieło mordowania w tym samym miejscu, w którym je przerwano. I to jest jego najbardziej przerażający, bo ahistoryczny wymiar. Nie znam bardziej przejmującego opisu rosyjskiego bestialstwa od obrazów zawartych w Czewengórze Płatonowa. Czy Rosjanie odzyskają kiedykolwiek język, w którym będą mogli opowiedzieć w kategoriach moralnych, ludzkich o tym, co zrobili sobie i innym?