Dostępny
Dostępne
mniej niż 10 sztuk.
|
Product info / Cechy produktu
Rodzaj (nośnik) / Item type
|
książka / book
|
Dział / Department
|
Książki i czasopisma / Books and periodicals
|
Autor / Author
|
Shalom Auslander
|
Tytuł / Title
|
Matka na obiad
|
Język / Language
|
polski
|
Wydawca / Publisher
|
Filtry
|
Rok wydania / Year published
|
2022
|
Tytuł originału / Original title
|
Mother for Dinner
|
Języki oryginału / Original lanugages
|
angielski
|
|
|
Rodzaj oprawy / Cover type
|
Miękka
|
Wymiary / Size
|
14.0x21.0 cm
|
Liczba stron / Pages
|
312
|
Ciężar / Weight
|
0,3350 kg
|
|
|
Wydano / Published on
|
18.05.2022
|
ISBN
|
9788396391186 (9788396391186)
|
EAN/UPC
|
9788396391186
|
Stan produktu / Condition
|
nowy / new - sprzedajemy wyłącznie nowe nieużywane produkty
|
Book in Polish by Shalom Auslander. Błyskotliwa satyra na trybalizm i polityki tożsamościowe. Autor – miejscami jadąc po bandzie – drąży konflikty wywoływane przez napięcia między tym, kim się czujemy i jesteśmy, a tym, jakimi inni chcą nas widzieć. Czym właściwie jest spuścizna rodzinna i społeczna? – pyta Shalom Asulander. – Jak bardzo determinuje nasze życie?
Głównym bohaterem „Matki na obiad” jest Siódmy Seltzer, mąż i ojciec, zatrudniony jako lektor w wydawnictwie. Dla niego „tożsamość to zawsze było więzienie, z którego chciał tylko uciec – z bycia jakiegoś koloru (biały, czarny lub mieszany) i z jakiegoś miejsca w świecie (Ameryka, Europa, Rosja), bycia jakiejś płci (mężczyzna, kobieta) i orientacji (hetero lub homo), bycia jakiegoś rodzaju w sensie gramatycznym, jakiegoś wyznania (mono-, poli- i a-teizm) – z wiecznie się wydłużającej listy ciasnych cel więziennych, w których zamykano ludzi”. Ale od tożsamości nie da się uciec. Co prawda Siódmy dawno zerwał ze swoją rodziną, ale gdy się dowiaduje, że jego matka umiera, nie ma wyjścia – jedzie.
Na łożu śmierci mama szepcze mu dwa słowa, których zawsze się spodziewał: „Zjedz mnie”. Prośba go nie dziwi, Seltzerowie bowiem to rodzina kanibali, należąca do prężnej niegdyś w Ameryce mniejszości etnicznej. Jest jednak pewien problem: matka ma sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu i waży dwieście kilo. To za dużo, nawet gdyby rozdzielić zmarłą pomiędzy wszystkie dzieci, których ma trzynaścioro. Sprawę pogarsza fakt, że Dziewiąty nie je mięsa, Drugi uznaje wyłącznie koszerną kuchnię, Pierwszy nienawidzi matki, a Szósty nie żyje. Choćby wszyscy się zebrali na tej ludożerczej stypie, nikt by już nie wiedział, jak to się właściwie robi, bo Kanibamerykanie wtopili się w społeczeństwo, zatracając swe zwyczaje. Ostatnim, który pamięta cokolwiek z dawnej tradycji, jest wujek Iszmael, jednak jego przewodnictwo nad zjazdem rodzinnym wywołuje jeszcze głębszy konflikt.